Skip to main content

Nowa płyta Lunatic Soul będzie dwupłytowym albumem!

Potwierdzone!
NOWY LUNATIC SOUL BĘDZIE DWUPŁYTOWYM ALBUMEM!

Będzie zawierał prawie 1,5 godziny nowej muzyki!

Mariusz Duda: „Postanowiłem, że chcę nagrać pierwszy podwójny album w swojej karierze. Prawdziwy, z zupełnie nowym materiałem i historią opowiedzianą w dwóch 45-minutowych częściach. Chciałem, aby klasyczny podwójny winyl miał cztery strony wypełnione po brzegi muzyką. Nie byłem pewien, czy mi się to uda; w końcu ostatnią rzeczą, jakiej chciałem, było wrzucanie „wypełniaczy czasu” pomiędzy właściwe kompozycje. Ale teraz wiem, że każdy utwór będzie miał swój własny charakter i strukturę. W każdym razie pracowałem nad tym albumem od kilku lat, wydając po drodze inne rzeczy (śmiech), więc miałem wystarczająco dużo czasu, aby wybrać pomysły”.

Więcej szczegółów wkrótce!

Zdjęcie Oskar Szramka.

Lunatic Soul 8 nagrania – work in progress

Miło nam donieść, że Marcin Odyniec, który pojawił się między innymi na płycie „Fractured” w utworze „A Thousand Shards of Heaven” czy „Red Light Escape”, a wcześniej chociażby w utworze „Deprived” na płycie Riverside „Shrine of New Generation Slaves”, pojawi się gościnnie również na najnowszym albumie Lunatic Soul.

Zdjęcia Radek Zawadzki

Praca nad płytą to piękna sprawa

Praca nad płytą to piękna sprawa. Nie ukrywam, że sam proces tworzenia jest dla mnie w całej tej mojej zabawie z muzyką najważniejszy. Zawsze był. I zwyczajnie sprawia mi najwięcej frajdy. Gdybym tylko mógł, nie wychodziłbym ze studia. Ale niestety czasami muszę 😉 Beatlesi pewnego razu zrezygnowali z koncertów i skoncentrowali się tylko na nagrywaniu płyt. Kto wie czy kiedyś też tak nie zrobię. Na razie jednak muszę lawirować, kombinować, szukać dziur między koncertami Riverside, wykorzystywać każdą wolną chwilę. Teraz kiedy Riverside wróciło do ostrego koncertowania jest coraz trudniej. Jedyne na co więc mogłem sobie ostatnio dodatkowo pozwolić, to tylko na szybką elektronikę. Na szczęście pojawiły się trzy miesiące przerwy i z dumą chciałem ogłosić, że udało mi się wykorzystać te trzy miesiące na skomponowanie nowego albumu Lunatic Soul. Wiem, miałem odpoczywać, ale wewnętrzny głos wzywał 😉

Nagrałem w Studio Serakos demo. Prawdopodobnie połowa z tego już zostanie na rzeczywistym albumie. Jest nieźle, ale… czuję, że to dopiero początek. Szykuje się bardzo duża płyta i będę ją chyba nagrywał ze sto lat. No dobra może trochę krócej. Ale widzę, że jeszcze sporo przede mną. O teksty na szczęście się nie boję. Koncept mam rozpisany od wielu lat na wiele albumów, więc fundament jest silny i stabilny. Trochę nie mogę uwierzyć jak to zleciało, że nagrywam już ósmy, i niestety ostatni album tego cyklu. Sam jeszcze nie wiem czy to koniec Lunatic Soul, czy po prostu kiedyś tam zacznę inny rozdział. Na razie o tym nie myślę. Przede wszystkim chcę to wszystko dobrze zakończyć. Z klasą, czadem i klimatem.

Z jednego – w ciągu tych trzech miesięcy – zdałem sobie jednak sprawę. Choćbym nie wiem jak bardzo kombinował z czystą elektroniką, która uaktywniła się w lockdownie, to jednak głównie w Lunaticu czuję się najbardziej sobą. No dobrze, w Riverside też, ale tam jest trochę inaczej, bo – wiadomo – komponując, w jakiejś części myślę też o kolegach. W Lunaticu myślę zaś głownie o swoim kapturowym alter ego grającym w Dark Souls 🙂 i tak zwyczajnie, po ludzku czuję, że te folkowo – orientalne – ambientowe – trochę elektroniczne – trochę wciąż progresywne – leśno – mroczne – nie do końca zdefiniowane gatunkowo klimaty zwyczajnie najlepiej mi wychodzą.
A może zwyczajnie się za tym światem stęskniłem?

Pierwsze próbki nowych dźwięków zaprezentuje Wam jesienią. A przynajmniej taki mam plan! Dziękuję, że jeszcze nie straciliście zainteresowania!

Zdjęcie: Radek Zawadzki

Myślę, że już czas na powrót

No dobrze, myślę, że już czas na powrót.
I to nie tylko do mediów społecznościowych – i zdjęć z kapturem 😉 – ale również do bardziej emocjonalnego grania.
Moje solowe zabawy z czystą elektroniką chwilowo odkładam na bok. Wracam do piosenek, do gitar, do basu, do riffów i do żywej perkusji. Oczywiście elektronika też będzie, ale już nie na pierwszym planie, tylko gdzieś subtelnie w uzupełnieniach. Wracam też do dziwnych perkusjonaliów i orientalizmów. A to wszystko za sprawą nowego Lunatic Soul, którego nagrania nowej płyty rozkręciły się na dobre.
To będzie ostatni album z cyklu i ostatni z „wężowym/popękanym symbolem LS”. Z tego co słyszę i widzę, z pewnością też najdłuższy. No i dla mnie osobiście symbolicznie wyjątkowy, bo będzie (licząc razem z Riverside i solową elektroniką) dwudziestym studyjnym albumem w karierze, który skomponowałem lub współkomponowałem w całości lub w większości.
Trzymajcie więc proszę kciuki za satysfakcjonujący efekt końcowy. A ja w ciągu najbliższych miesięcy, to tu to tam, nie omieszkam podzielić się z Wami jakimiś studyjnymi spoilerami.
M