Skip to main content

Najbliższe plany Mariusza Dudy

18 października 2016

Październik jest jednym z moich ulubionych miesięcy. Jeszcze nie jest tak paskudny jak listopad, ale i nie jest już wrześniem, który zawsze przypomina mi o tym, że starzeję się i przemijam. W październiku kupuję dużo zeszytów, takich w twardych okładkach z czystymi kartkami, i robię plany na najbliższy rok, dwa, trzy. W październiku też dopada mnie tzw. dobra refleksja, bo podsumowuję sobie pewne rzeczy i przeglądam te wcześniejsze, już pobazgrane i pomięte – przeszłe plany przyszłe. W teraźniejszości.

Ten 2016 r. przerobił mnie trochę na miazgę. Piotrek w lutym. Tato w maju. Dodatkowe personalne rzeczy po drodze. Jakimś cudem udało się jednak przetrwać, doprowadzić do ukończenia wielu wcześniejszych planów i wciąż trzymać fason. Dużo się tego dzieje, pozwólcie więc, że i sobie, i Wam jakoś to zbiorę w całość, a przy okazji trochę poukładam w swojej głowie.

Riverside

Zespół jest już trio. Wydaliśmy oświadczenie, bo wiem, że damy radę to pociągnąć. Będziemy tworzyć kolejny album w następnym roku. Na spokojnie. Zanim się jednak za to zabierzemy, to powiem tylko tyle – zrobię wszystko, żeby serce i dusza w muzyce Riverside pozostały na swoim miejscu.
Udało się wydać „Love, Fear and the Time Machine” w wersji 5.1, uda się i wydać „Eye of the Soundscape”. Premiera już za chwilę – dokładnie 21 października. Cieszę się z tego albumu z wielu powodów (o tym w oddzielnym komentarzu już w okolicach wydania). Uda się też wydać naszą biografię „Sen w wysokiej rozdzielczości”. Maurycy Nowakowski odwalił kawał świetnej roboty, przede wszystkim zmobilizował nas, żeby dokończyć wszystkie wywiady. Poodkrywaliśmy się w tej książce, ale skoro w naszej muzyce stawiamy na szczerość, to i tutaj szczerości nie zabraknie. Premiera w połowie listopada. Koncerty? Pod koniec lutego 2017 r. Riverside zagra swój pierwszy koncert po przerwie. Niedługo damy znać, co z biletami. To będzie niezwykle emocjonalne wydarzenie i chyba wszystkich nas solidnie przetrzepie, ale wierzę, że będziemy już na ten koncert gotowi.

Już niedługo swoją premierę będzie miał nowy videoklip przygotowany przez Sightsphere (to ci państwo od klipu do „Found”, tak więc spokojnie – jesteśmy w dobrych rękach :)). Będzie to obrazek do „Shine”, utworu pochodzącego z naszego – jeszcze raz przypomnę – najnowszego, podwójnego i całkowicie instrumentalnego albumu, który zawsze chcieliśmy mieć w naszej dyskografii. Patrzę właśnie na niego i muszę Wam powiedzieć, że to piękna rzecz.

riversideband.pl

Meller Gołyźniak Duda

Maciej Meller – gitara, Maciej Gołyźniak – bębny i Mariusz Duda – bas i wokal. Nazwaliśmy się „Meller Gołyźniak Duda”, bo nazwa jakoś nie mogła się nam wymyślić ;) Co to jest? To jest projekt, do którego trzy lata temu zaprosił mnie Maciek Meller, z którym znamy się jeszcze z czasów Xanadu i Deep River. Zgodziłem się na udział, ale co chwilę zawalałem terminy. Najpierw nie mogłem, bo kończyłem nowe Lunatic Soul, potem nie mogłem, bo kończyłem nowe Riverside, potem nie mogłem, bo mi wszyscy poumierali i jakoś nie miałem ochoty. W końcu się jednak udało i płyta „Breaking Habits” wychodzi 18 listopada tego roku. To zupełnie inny muzyczny świat. Bardzo rockowe, brudne, żywe granie. Płytę nagraliśmy na setkę, później tylko dograłem wokale. Wydaje ją Rockserwis i Piotr Kosiński. Więcej informacji na facebookowej stronie zespołu.

mellergolyzniakduda.com

Lunatic Soul

Wiem, że wrzucałem już zdjęcia ze studia. Były też lakoniczne informacje na różne tematy, ale jeszcze żadnego konkretu. Wciąż na konkrety jest za wcześnie, ale chyba mogę już powiedzieć tyle: piąty album Lunatic Soul ukaże się wiosną 2017 r. W kwietniu lub maju. Nie wiem jeszcze dokładnie kiedy. Płyta ma już tytuł i wiem, że będzie to bardzo intymna i bardzo potężna rzecz. Przy okazji będzie to najdłuższy album, jaki kiedykolwiek nagrałem (naturalnie zaraz po EOTS).
Mam już tytuł, ale nie będę go jeszcze zdradzał. Mam już temat – i ten zdradzić mogę. Płyta będzie o tym, jak poradzić sobie po stracie bliskiej osoby. Nie będzie o taplaniu się we własnym nieszczęściu – będzie o tym, jak ponownie stanąć na nogi. Potrzebuję pozytywnego przesłania. A więc niby znowu temat o śmierci (jak i cały LS), ale od tej drugiej strony.
Nowy Lunatic zmienia trochę formułę, będzie bardziej elektroniczny, jeszcze bardziej… alternatywny (?), i najbardziej ze wszystkich odważny muzycznie. Zaryzykuję, że nawet najodważniejszy muzycznie ze wszystkich moich dotychczasowych płyt. Będzie to zdecydowanie nowe rozdanie. Zwykle tworzyłem „Lunatiki” pomiędzy płytami Riverside, pomiędzy trasami koncertowymi. W tym roku, ponieważ odwołaliśmy wszystkie koncerty, miałem czas, żeby bardziej wszystko przemyśleć. Nowy Lunatic Soul będzie bardzo bogatym muzycznie albumem i chyba najbardziej emocjonalnym w dorobku.

***

Nie ma nic piękniejszego w byciu muzykiem, niż możliwość tworzenia własnych muzycznych światów. W granicach rozsądku i należytej estetyki, wiem, że można mieć ich kilka. Tworzyć coś z niczego, ubierać w różne kolory i barwy, segregować, kolekcjonować. Umieszczać sobie na półce takie światy paradoksów, z jednej strony pozbawione barier i wyznaczników, z drugiej jak najbardziej poukładane. Zaplanowanie pewnych rzeczy na dwa, trzy, dziesięć lat do przodu, spojrzenie na pewne sytuacje z szerszej i dalszej perspektywy pozwala tworzyć światy ponadczasowe, bardziej wartościowe. Chciałbym tworzyć coś takiego. Coś, co ma znaczenie. Co pomaga nie tylko mnie, ale i innym.
Dziękuję więc wszystkim za wiarę i lojalność. Za zainteresowanie, za bycie przy mnie. Dzięki Wam wciąż mogę tworzyć i czuć, że nie robię tego tylko dla siebie. Dzięki Wam październik jest z roku na roku coraz lepszym miesiącem, a ja jak głupi jaram się kolejnymi planami na przyszłość, kupuję te durne zeszyty i autentycznie czuję, że mimo wszystko, mimo tego całego posraństwa naokoło, życie jest naprawdę piękne.

Mariusz

zdjęcie: Oskar Szramka